żyje...

..bynajmniej jeszcze.

ale brak mi czasu na aktywne blogowanie.

niby cały czas coś powstaje ale..

niektóre rzeczy rozchodzą sie jak świeże bułeczki..

i nie mam jak cyknąć fotki...

ale jestem zaglądam do was i jakoś wiąże koniec z końcem :)

na początek relacja z anielskiej wymianki:

to ja przygotowałam:

a to dostałam:

było tego więcej: słodyczy i ozdóbek ale jak już pisałam:

wyrywają mi wszystko z rąk...

dalej też frywolitkuję.

i znalazłam nowy ulubiony wzór :D

wiem że zdjęcie słabe.. ale sie prasowały śnieżynki :)

a na koniec mój nowy nabytek od chińczyka :D

Myślałam że nożyczki będą służyć jedynie do ozdoby a tu niespodzianka:

TNĄ!!! i to całkiem dobrze-jak na made in china :D

To tyle w biegu moge wam pokazać ;)

uciekam robić obiad ;)))

buziaki!